Najchętniej co prawda siedziałabym teraz przebierając w koralikach, za którymi stęskniłam się wręcz straszliwie i aż mnie do nich rwie!
W ciągu tego tygodnia jednak miały miejsca dwa, warte uwagi wydarzenia, o których muszę napisać.
Pierwsze, to wyróżnienie w Kreatywnym Kufrze, za moją pracę "Wiosenna Łąka" - bardzo dzięuję:)
Drugie, to kolejny, wcale nie mały kroczek na drodze do sukcesu;) Mianowicie przyznanie moim dwóm, wyróżnionym wcześniej w SZUFLADZIE pracom tytułu "Wybór Beading Polska" i pierwsza publikacja moich dzieł w prasie branżowej:)
Swoją drogą kiedy oglądałam wszystkie zamieszczone w tym numerze Beading Polska prace, przyszła mi do głowy jedna myśl. Mianowicie że wszystkie one są niezwykle piękne - to po prostu dzieła sztuki, które wyszły ni mniej ni więcej, tylko z rąk artystów. Następnie nasunęła mi się niewesoła konkluzja...
Otóż cóż my wszyscy, oprócz zaspokajania swej pasji mamy ze swojej twórczości?
To wręcz druzgocące, że takie talenty w żaden sposób nie są w naszym cudownym kraju doceniane, wspierane, promowane na szeroką skalę. Tu głęboki ukłon dla osób tworzących strony w stylu Kreatywnego KUFRA, SZUFLADY i podobnym.
Wszyscy powinniśmy pławić się w aprobacie i zachwycie i czerpać ze swej pasji i ciężkiej pracy odpowiednie profity - o profitach mówiąc mam na myśli, że zwyczajnie powinniśmy móc z niej wyżyć. Bo przecież wkładamy w nią całą serce i wiele godzin swego życia.
Tymczasem nasza twórczość nadal pozostaje niszowa i niedoceniona.
Niewielu naszych klientów nawet i admiratorów ma pojęcie o tym, jakiego nakładu pracy wymaga - ile godzin niejednokrotnie trzeba poświęcić aby stworzyć jedną pracę.
Niewielu ma pojęcie to tym, że prace te w niczym nie przypominają masówki, jaką zalany jest polski i światowy rynek, że jest to coś faktycznie unikalnego i że każdą z nich stworzyła jedna para rąk - koralik po koraliku, sznureczek po sznureczku...
Do tego dochodzi niejednokrotnie kompletny brak szacunku do nas, jako pełnowartościowych twórców i artystów.
Miałam ostatnio następującą sytuację. Klientka zakupiła kolczyki. Po czternastu dniach (zgodnie z obowiązującym prawem konsumenckim) postanowiła odstąpić od umowy. Oczywiście nie robiłam w tej kwestii żadnych problemów.
Klientka kolczyki odesłała - uszkodzone. Prawdopodobnie pogryzione przez jakieś zwierzę, sądząc po śladach zębów na opakowaniu. Brakowało w nich koralików i spruł się jeden ścieg. Rzecz swoją drogą banalna do naprawienia.
Oczywiście odmówiłam zwrotu towaru. Regulamin mojego sklepu określa wyraźnie, że zwrócić można jedynie rzecz nieuszkodzoną. Zaproponowałam naprawę za niewielką opłatą.
Co mnie jednak niezwykle zniesmaczyło w tej sytuacji to pytanie - za kogo na miłość Boską taka osoba mnie uważą?? Po pierwsze za kogoś niespełna władz umysłowych, kto nie zauważy uszkodzenia własnej pracy, której tworzeniu poświęcił wiele godzin?? Za półgłówka, który w myśl zasady - klient - nasz pan, pochyli pokornie głowę i zwróci pieniądze, bo Pani zapewne niechcący, uszkodziła przedmiot i już jej się przestał podobać?
Gdzie szacunek do twórcy? Gdzie szacunek do drugiego człowieka?
A wystarczyło napisać - przydarzyło mi się to i to - czy da radę coś z tym zrobić? Przypuszczam, że w tym wypadku, nawet nie wymagałabym zapłaty za naprawę.
Przypuszczam że Wy też niejednokrotnie zetknęliście się z tego typu postawą. Tacy ludzie są po prostu żenujący.
Całe szczęście jednak, że wśród naszych admiratorów należą do zdecydowanej mniejszości.
Życzę sobie i Wam wiele radości z tworzenia (nie mam wątpliwości, że to mamy zagwarantowane;), wielu sukcesów i tego, abyśmy kiedyś mogli godnie żyć wyłącznie z naszej pracy i pasji.
To na razie wszystko.
Dodam jeszcze tylko, że nagrodą za ostatnie wyróżnienie w Kreatywnym Kufrze był bon na zakupy w moim absolutnie ukochanym sklepie KADORO, który już zrealizowałam i właśnie zamierzam stworzyć z nowych koralików coś pięknego, delikatnego i ażurowego, co niebawem Wam zaprezentuję;)
Pozdrawiam,
AldonaK/Seal-Art
W pełni się z Tobą zgadzam.:) podrawiam
OdpowiedzUsuń