Siedzę na grafitowej narzucie, patrząc na grafitową tapetę, w grafitowym pokoju... Grafitowe zasłony są zaciągniete, a na czarnej szafce doskonale współgrającej z grafitami, oraz na grafitowej wykładzinie stoją pudła z moją biżuterią...
Dotarłam do Kielc, jutro Targi. Zbieram siły w Hotelu Grafit, przysłowiowy rzut beretem od centrum wystawienniczego.
Mam wrażenie że nadal jestem kompletnie nieprzygotowana.
Wszystko zresztą układało się nie tak.
Zamówione ekspozytory doszły zaledwie w części, bo "wyszły" z magazynu. Jeden dotarł połamany. Z drugiego źródła nie doszły wcale, a do miłego pana, który je sprzedaje, nie mogłam się za nic dodzwonić.
Postanowiłam w takim razie nabyć jakiś milutki materiał, na którym mogłabym wszystko wyłożyć..
Mogłam, owszem, czemu nie? Kaszmir, jedwab, za 250zł z metra...czy Ci ludzie powariowali? Nic poniżej 160zł....zważywszy na wymiary stołu w hali, nieco przydużo..
Tak więc jestem - wyczerpana fizycznie i psychicznie - przed Wielkim Dniem.
Mam nadzieję że to ZŁE MIŁEGO początki.
Jutro stoisko się zapełni...przynajmniej w jakimś stopniu - niestety w moim ocenie zbyt małym :|
Ratunku.
AldonaK/Seal-Art
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz