Dla mnie ten dzień nadszedł dziś....
Żadne słowo nie opisze, co czuje twórca, po wejściu do pracowni, w której na noc mieszka kot, kiedy okazuje się, że jego świeżo rozpoczęty projekt leży sponiewierany w przydługich i splątanych włoskach dywanika pod krzesłem...
Tylko dusze pokrewne mojej -twórcze i oddane swej pasji są w stanie doskonale to zrozumieć....
Nie wiem co zrobiłabym mojej Kocie (swoją drogą najcudowniejszej Kocie na świecie), gdybym ją w tym momencie dorwała...
Kiedy weszłam, właśnie kończyła dzieło. Ogłuszona widokiem wycofałam się z wyciem z pokoju...
Zbierać pobojowisko poszedł mąż i chyba tylko to uratowało kota...
I to nie tak broń Boże, że zostawiłam wszystko na wierzchu i mam pretensje. Od roku zabezpieczam wszystko w ten sam sposób...w ten sam sposób wszystko przykrywam, okrywam i chowam...
Widać kiedyś musiał być ten pierwszy raz.
Wczoraj zaczęłam nową bransoletkę. Na macie miałam rozłożone 4 rodzaje koralików, z czego całe opakowanie (luzem) tych najmniejszych Toho 15......
Część udało mi się zebrać z podłogi, z krzesła, z dywanu, nawet już je posortowałam... problem polega na tym, że brakuje co najmniej połowy, a zakupiłam tym razem po torebeczce w konkretnym odcieniu, do tego konkretnego wzoru.
Pozostaje mi mieć nadzieję, że reszta utknęła pod dość ciężkim i szerokim narożnikiem w pracowni...wieczorem się do tego dobiorę przy pomocy męża...
Co przeżyłam to moje....Chęć na 'dzierganie' zdecydowanie mi w dniu dzisiejszym odeszła...
AldonaK/Seal-Art
Wydobywac 15-stki spod kanapy??? Nie zazdroszcze...Niech tylko moj kocur dopadnie moje robotki...brrrrrrr
OdpowiedzUsuń